Meczowe Mistrzostwa Polski klas olimpijskich – Puck 30.09-2.10.2011
Pierwszy wpis zaczynam mało oryginalnie – ot banalna relacja z regat. Jednak same regaty nie są w cale takie banalne. Po pierwsze należą do nielicznej grupy zawodów typu widmo , czyli takich o których, ktoś kiedyś coś słyszał, ale nie wiadomo czy to prawda. No bo jak inaczej można określić wydarzenie o którym Google nic nie „wie”? Sam zupełnie przez przypadek znalazłem na polsailing.pl zawiadomienie o regatach, dzięki czemu, w ogóle mogłem bronić tytułu w finnie zdobytego przed rokiem. Po drugie sama forma regat jest oryginalna – ściganie się „jeden na jeden” na małych łódkach olimpijskich.
W tym roku, tak samo jak w poprzednim regaty odbyły się w Pucku. Nie jest chyba zaskoczeniem dla nikogo lokalizacja ze względu na infrastrukturę (pontony), ale mecze? w październiku? w Pucku? zero widowni? really? Niemniej na starcie stawiło się sporo uczestników w klasach Laser, Laser Radial, Finn, 470, za wyjątkiem 470 mężczyzn, gdzie raczej była padaka (4 załogi). Format regat standardowy: dwa dni Round Robin i ostatniego dnia finały dla 4 najlepszych łodzi w poszczególnych klasach. Poziom jak co roku rósł z meczu na mecz. Niestety większość z Nas startuje raz do roku w regatach meczowych więc nie ma się co dziwić. Ostatnie pojedynki finałowe miały już jednak w sobie sporo elementów prawdziwej walki przedstartowej, a nie tylko gonienia się w kółko. Zastanawia mnie tylko jakim cudem nikt nie urwał miecza na linie kotwicznej statku komisji?
A zatem wyścigi skończone, zwycięzcy wytypowani, medale rozdane, wszyscy zadowoleni. Nie bardzo. Mam nieodparte wrażenie traconej rok w rok szansy. Te regaty mogłyby być jednym z najciekawszych i najfajniejszych okazji do pokazania żeglarstwa olimpijskiego widowni. Specjalnie nie użyłem słowa „szerszej”, bo tu raczej chodzi o jakiejkolwiek widowni. Jasne, naginam trochę fakty, żeglarstwo olimpijskie to regaty głównie flotowe, ale kto będzie się wysilał płynąć tak daleko od brzegu, żeby to oglądać? Dlatego My z naszymi łódkami musimy też przenieść się bliżej brzegu, w lepszym terminie i miejscu, choć raz na rok i stworzyć sobie szansę, żeby ktokolwiek nas zobaczył. Może wtedy będą nas odróżniać od kajaków. A tak kolejny raz pojawia się garstka trenerów mających do ugrania parę punktów w rywalizacji młodzieży i zawodnicy, którzy często nie widzą przyjemności w zakładaniu mokrych pian w październiku. Ale niech wszyscy wiedzą, że i tak Mecze, nawet na jesień są fajne i co najważniejsze warto w nich brać udział, choćby ze względu na nobilitujący fakt, że nie każdy może w nich startować.
Poniżej wyniki w klasyfikacji generalnej, piszę je z głowy, bo nigdzie nie mogę znaleźć oficjalnych, sorry 470-tki ale Was nie jestem pewien i nie chcę się pomylić.
Laser:
- Kacper Ziemiński
- Andrzej Strzeszyński
- Dominik Schutta
Laser Radial:
- Paulina Czubachowska
- Ewa Makowska
- Natalia Szymczyk
Finn:
- Jakub Dumara
- Miłosz Wojewski
- Artur Ponieczyński
W klasie 470 mężczyzn:
1) Piotr Ogrodnik / Paweł Choroba
2) Dominik Buksak / Daniel Dołęga
3) Jakub Antoniak / Wojciech Gontarz
4) Filip Florek / Robert Szpuła
W klasie 470 kobiet:
1) Agnieszka Skrzypulec/Jola ogar
2) Ewa Szczęsna/Irmina Mrózek Gliszczynska
3) Madeleine Zielińska/Nadia Zielińska
TO informację jakie udało mi się wyłapać po imprezie od zawodników. Również nie doszukałem się oficjalnych wyników z tej imprezy. Pisałem nawet e-mail do organizatora w sprawie jakich kolwek informacji. Nie dostałem wiadomości zwrotnej. Jakubie dziękuję za precyzyjne ujęcie obrazu tej imprezy pod względem organizacyjnym. Pozdrawiam