Na co komu duża przyczepa?

Byliśmy, choć w małym gronie, świadkami historycznego wydarzenia. Otóż pierwszy raz od wielu lat na zgrupowaniu kadry narodowej klasy Finn przebywało więcej zawodników niż na równolegle odbywającym się zgrupowaniu klasy Laser! Nie oznacza, to że laserowców spotkał jakiś kataklizm i na zgrupowanie na Gardzie przyjechał tylko jeden z nich. Po prostu w ostatnim czasie doszło w naszym gronie do sporej mobilizacji – zarówno za sprawą trenera, jak i zawodników. Ostatecznie od 30 października do 6 listopada pod okiem trenera Andrzeja Piaseckiego codziennie żeglowało 5 Finnów. Docelowo miało być 6, lecz z powodów zdrowotnych nie pojawił się wśród nas Piotrek Kula. Celem dla większości z nas było maksymalne wydłużenie kontaktu z wodą (tydzień wcześniej definitywnie zakończyliśmy pływanie w Gdyni) oraz przygotowanie świeżo upieczonego oj..(taty) Rafała do startu w MŚ w Australii, gdzie niestety będzie jedynym polskim reprezentantem w Finnie. Na szczęście pogoda pod względem wiatru dopisała (trochę mniej pod względem temperatury) i zrealizowaliśmy spory program treningowy. Tak, tak żeglowanie na Finnie po zmroku też może być przyjemne..

W krótkich wolnych chwilach można było pojechać na wycieczkę:

 

Na co dzień natomiast wyglądało to tak:

 

 

Czy nie wydaje się wam zastanawiające w jaki sposób udało się przetransportować tyle łódek do północnej Italii? Wypatrujcie naszej przyczepy w przyszłym roku,  tak to ta największa…

Skomentuj

Komentarze

  1. goły

    Lepsza taka Panda niż żadne. Mnie dziś Pan Szyna odebrał „czerwonobusa” :(
    I gdzie ja się teraz podzieję?

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*